Mój idealny krem na dzień ♥


Długo szukałam swojego idealnego kremu pod makijaż. Miałam wiele wymagań: miał być lekki ale nawilżający, powinien się szybko wchłaniać i nie pozostawić lepkiej ani tłustej warstwy. Nie muszę chyba nawet wspominać że nie może zapychać? Super jakby jeszcze nadawał twarzy ładny mat, no i nie kosztował zbyt dużo. Szukacie czegoś takiego? Ja znalazłam i z wielką chęcią podzielę się z Wami tą wiedzą. ♥


Nazwa: Ziaja krem nawilżający matujący 25+
Dostępność: sklepy Ziaji, internet, czasami Hebe, Natura
Koszt: ok 10 zł / 50 ml

Jak w tytule - jest to mój idealny krem. ♥ Stosuje go codziennie, a opakowanie na zdjęciach to moje... trzecie! Po raz pierwszy kupiłam krem więcej niż raz. ;)
Nie tylko ja się nim zachwycam - stał się KWC! ♥

Długo nakładałam go pod podkład płynny Rimmela lub pod sam puder. Nic się nie rolowało, nie ważyło, całość pięknie wyglądała. Ostatnio przerzuciłam się na minerały, a Ziaja wciąż idzie w ruch codziennie, świetnie współpracuje z podkładem Annabelle Minerals w formule matującej.


Krem ma cudowną konsystencje bardzo... kremową. :D Jest lekki i delikatny, wchłania się naprawdę szybko, nie pozostawiając tłustej warstwy. Używam go po umyciu i osuszeniu twarzy, ubieram się i już mogę nakładać podkład. :)


Mimo że mam cerę dość podatną na zapychanie, ten krem nie zrobił mi żadnej krzywdy. Do tego nie podrażnia mojej wrażliwej, wiecznie czerwonej skóry (uroki cery naczynkowej...), a wręcz ją koi.
Nie wiem jak sprawdzi się w przypadku skóry suchej, ale na pewno nie przesuszy jej dodatkowo. Niestety używałam już kilku kremów matujących po których dowiedziałam się co to sucha skóra na twarzy... ;) W tym przypadku nawilżenie jest na wysokim poziomie.


A co z matem, który obiecuje producent? Robię makijaż przed 7, a dopiero gdzieś w połowie dnia muszę robić poprawki. Z innymi kremami musiałam je robić dużo wcześniej. Jak dla mnie super! :)
Producent obiecuje również zmniejszenie ilości zaskórników. Na tym polu nie zauważyłam żadnych zmian, ale nie wiem czy taki lekki krem pod makijaż mógłby sobie z nimi poradzić. ;)


Plusem jest również cena - za słoiczek tego kremu zapłacimy ok 10 zł, a jest on naprawdę wydajny. :)

Posiada filtr, ale niestety bardzo mały. Przed latem muszę poszukać jakiegoś dobrego, mocnego filtru pod makijaż - coś polecacie? :)

Zapraszam na mojego fanpaga :)


 photo podpis.png
16

Lakierowa wyprzedaż ♥


Wreszcie zrobiłam porządki w lakierach - zapraszam na wielką wyprzedaż! Ponad 100 lakierów i odżywek szuka nowego domu. ^^
Zapraszam na mojego fanpaga :)


 photo podpis.png
3

♥ Walentynki! ♥


Lubicie Walentynki? Ja bardzo! Uwielbiałam też ten dzień jak byłam singielką - tyle radości, serduszek i miłości! Coś wspaniałego. :) Teraz się na to cieszę jeszcze bardziej, bo mam z kim świętować. ♥

Oczywiście musiałam przygotować coś specjalnego na paznokciach. Polubiłam się z kolorowanymi stemplami, więc padło oczywiście na tą metodę. Do tego czerwień, serduszka, trochę złota... i walentynkowe zdobienie gotowe! ♥

Dopiero podczas pisania tego posta zorientowałam się jak dobrze dobrałam czerwony lakier - spójrzcie tylko na jego nazwę: do you speak love? :D
Naklejki zrobiłam tak samo jak ostatnio - najpierw namalowałam topem Marizy prostokąty na foliowej koszulce, na których (po wyschnięciu) odbiłam serduszkowy wzór. Potem nadszedł czas kolorwania lakierami, po dwie warstwy. Jak całość porządnie wyschła to delikatnie odklejałam domowe naklejki i układałam na paznokciu, lekko dociskając. :)

Na instagramie Ania podsunęła mi fajny pomysł - zrobienie instrukcji wykonania takich paznokci, krok po kroku. Połączyłam to ze swoim pomysłem na kręcenie filmików na YouTube i postanowiłam nakręcić swój pierwszy tutorial! :D Trochę potrwa ogarnięcie tego, ale już zaczęłam. ♥ Życzcie mi powodzenia! :D
Koniec gadania - zapraszam na zdjęcia. ^^

Użyłam:
- czerwonego Essence colour&go 113 do you speak love? (3 warstwy)
- białego Golden Rose Rich Color 76 (3 warstwy)
- topu Mariza Shiny top coat (do naklejek)
- czarnego Golden Rose Rich Color 35 (do stemplowania)
- złotego P2 Lost in Glitter 020 get gorgeus!
- płytki Bundle Monster BM-620





A Wy jakie paznokcie macie w tym specjalnym dniu? :)

Zapraszam na mojego fanpaga :)


 photo podpis.png
26

Hipnotycznie


Gradient robiony multichromowymi lakierami Colour Alike chodził za mną już od dawna. Wiedziałam, że chce je połączyć z jakimiś wkręcającymi stemplami, ale niezbyt miałam czas się za to wziąć w sesji. ;) Na szczęście już mam wolne, więc wzięłam się do roboty!
Oto efekt - ciekawi? ♥

Lakiery CA z tej serii nakładam zawsze na czarny lakier, w tym przypadku wybrałam Essie. Same w sobie są kiepsko kryjące, ale na czarnej bazie powalają więc im to wybaczam. :D

Gradient wykonałam malując lakierami po gąbeczce do makijażu, którą następnie "ciapałam" po paznokciach. Zrobiłam 3 serie "ciapania", ale ostatnia nie dała dużej różnicy. ;) Coraz bardziej podoba mi się ta metoda zdobienia. ♥

Następnie przyszedł czas na stemple! Od początku wiedziałam że wybiorę płytkę B. Loves Plates o nazwie mind blown, jest obłędna. ♥ Mam nadzieję że za jakiś czas będą nowe, bo mają świetną jakość i bardzo przyjemnie mi się ich używa. :)

Użyłam:
- czarnego Essie licorice (1 warstwa)
- niebieskiego, multichormowego Colour Alike 546
- fioletowo-różowego, multichormowego Colour Alike 547
- płytki B. Loves Plates B.03 Mind Blown (do kupienia tutaj)







Lubicie łączyć gradient ze stemplami? ^^

Zapraszam na mojego fanpaga :)


 photo podpis.png
27

Czekoladowe marzenie


Monia poprosiła mnie parę dni temu o zrobienie swatchy mojej nowej paletki, której zdjęcie wrzuciłam na Instagram i na Facebooka. Uznałam, że nie będę robiła paru zdjęć i wysyłała tylko jej, a zrobię posta w stylu "prawie pierwsze wrażenia." ;)
Zapraszam na opis cudownej, czekoladowej paletki pełnej pięknych cieni! ♥

Chodzi oczywiście o nowość od Makeup Revolution czyli paletkę Naked Chocolate. :) Są jeszcze dwie z czekoladowej serii, Death by Chocolate i I Heart Chocolate. Jestem pewna, że za jakiś czas dokupię jedną z nich (pewnie tą drugą). Dlaczego? Bo jestem moją czekoladką totalnie zachwycona!
Cieniami maluję się dopiero od jakiegoś czasu, dlatego zaznaczam, że jest to opinia laika. Nie mam takiego doświadczenia jak większość blogosfery i moich czytelników. ;) Ale jako osoba niedoświadczona nie mam z nią żadnych problemów.


Jeśli chodzi o pigmentację, to nawet bez bazy jest bardzo dobra. Nie trzeba się męczyć żeby cokolwiek było widoczne. ;) Niestety na moich powiekach żadne cienie (oprócz Colour Tattoo od Maybelline) nie trzymają się bez bazy nawet 2-3 godziny. Nawet się nie rolują, one po prostu w magiczny sposób znikają, pozostawiając jedynie ślad po sobie na linii rzęs. :D Dlatego cieni z tej paletki używam tylko z bazą, z którą ich trwałość jest świetna. Od 6 rano do wieczornego demakijażu o 18-20 są w stanie naprawdę niezłym. :)

Do tego... one pachną! Jak dla mnie nie jest to zapach białej czekolady, ale na pewno jest lekko słodki i uprzyjemnia poranny makijaż. :)

Jednak jednym z głównych atutów tej paletki jest jej opakowanie. Ok, świetna jakoś, ładne kolory, niska cena. Ale no proszę Was - czy kogoś nie zachwyca ta na wpół roztopiona tabliczka białej czekolady? ♥ Do tego jest naprawdę porządnie zrobiona, z twardego, grubego plastiku, z dużą dbałością o szczegóły. Dodatkowy plus za duże lusterko w środku!
Do paletki dołączony był też biały aplikator z gąbeczkami, ale trafił już gdzieś na dno szuflady, bo wolę malować się pędzlami.
Plastikowa wkładka z nazwami cieni niestety jest włożona luzem do paletki, na opakowaniu nigdzie nie ma nazw. Szkoda, bo pewnie ją gdzieś szybko zgubię... ;)


Paletkę można zamówić w wielu sklepach internetowych, w cenie ok 40 zł / 22 g (16 cieni). Ja najbardziej lubię Minti Shop (KLIK). Zawsze u nich robię internetowe zakupy. ♥
To czas na zdjęcia! :) Nie używałam bazy, bo moja nie zwiększa jakoś bardzo pigmentacji.

Wszystkie kolory są różnymi wariacjami brązu i złota, czyli to co lubię najbardziej. ^^


Kolory opisuje w kolejności od lewej do prawej. :)


Smoothly to jasny, matowy beż. Super że jest go tak dużo, bo takie kolory schodzą najszybciej! :)
Divine to ciepła, błyszcząca miedź, czasem odrobinę różowa.
Mocha Lover to trochę bardziej brązowa wersja divine.
Dipped to złotawy brąz, raczej chłodny, pięknie się błyszczy.


Choc-fest jest ciepłym, matowym brązem. Ma w sobie trochę bordowych nut, ale nie zawsze to pokazuje. ;) Taki wstydliwy. :P
Adorable to jasne, platynowe złoto. Błyszczące, perłowe.
Buttons też jest brązowy, ale z szarymi nutami. Mocno lśni!
Frosted Choc kolejne złoto, ciepłe, rude, błyszczące.


Delight jest mocno przybrudzony, ciemny i chłodny. Brązowa szarość połyskująca złotem. Jak dla mnie trochę zbyt brudny, błotnisty kolor. ;)
Sweet Shop to ciepły, matowy brąz, kojarzy mi się z karmelem.
Suger to kolejny ciemny brąz, błyszczący, ale delikatnie. Ma w sobie troszkę fioletu i złota, ale zależy to od oświetlenia.
Double Dip to jeden z moich ulubionych, piękne, ciepłe złoto!


Tob-le-rone to matowy i chłodny taupe. Mocno szary.
White wcale nie jest biały, jak wskazuje jego nazwa. ;) To najciemniejszy brąz z palety, matowy. Pięknie czekoladowy!
Milky jest jak Tob-le-rone z dodatkiem różu. Matowy i jasny.
Way pięknie lśni! Jest pomieszaniem bieli i ciepłego, żółtego złota. Kolejny duży cień, bo szybko schodzi. ;)

Uf, i to wszystkie kolory. Są piękne! Mimo że ta czekoladka jest u mnie dopiero od ponad tygodnia, to już zdążyłam ją pokochać. Używam jej codziennie do delikatnego makijażu (lubię mieć mocno podkreślone usta, więc zazwyczaj nie szaleje z oczami ;), ale przy odrobinie umiejętności można by nią wyczarować piękny makijaż na wieczór!

Jeśli zastanawialiście się czy ją kupić - jak najbardziej polecam. Tym bardziej dla osób takich jak ja, które dopiero się uczą. Za niską cenę macie wszystkie cienie jakich potrzebujecie. ♥


Zapraszam na mojego fanpaga :)


 photo podpis.png
35
Back to Top