Gradient, chevron i nowy szablon!


Dzisiaj wielka chwila - po raz pierwszy zmieniam szablon! :) Najpierw miał mi go zrobić brat mojego D., ale niestety nie miał zbyt dużo czasu. Wreszcie wzięłam się za to sama! Zajęło mi to trochę czasu i nie było proste, ale jestem z niego bardzo dumna. :) Mam nadzieję, że spodoba się Wam tak samo jak mi - jest kolorowy, pastelowy i taki... mój. ♥

Z okazji tej ważnej chwili zrobiłam sobie pasującego zdobienie. Najpierw mój pierwszy w życiu gradient - pastelowy róż z piękną, zieloną miętą. Moje palce po wszystkim były całe w lakierze! Sporo się naczyściłam tego dnia, bo lakier wlał mi się nawet pod paznokieć. ;) Następnie przyszedł czas na stemple - biały chevron, prosto, ale bardzo mi się podoba. To było jedno z moich najbardziej pracochłonnych zdobień, a wszystko przez cieniowanie. :D
Ciasteczkowy ludzik to pierścionek mojej roboty, jakiś czas temu bardzo go lubiłam, ale poszedł w odstawkę i przy okazji malowania paznokci sobie o nim przypomniałam. ^^ Jest taki uroczy!

Co do szablonu to zaszło sporo zmian. Oprócz oczywistych w postaci innego tła i nagłówka pełnego no cóż, mnie, dodałam kilka innych rzeczy. Po najechaniu na zdjęcie zobaczycie opcję dodania go do swojej tablicy na Pinterest, menu bloga pod nagłówkiem przeniesie Was gdzie chcecie, uporządkowałam etykiety, a także - na co długo czekałam - zdjęcia wreszcie są szerokie i po prostu duże. :) Postaram się niedługo uaktualnić rozmiary zdjęć ze starszych postów, na razie wszystkie nowe będą miały nowy rozmiar. ;)

Użyłam:
- Maybelline ColoRama 77
- Flormar wet look 02
- białego Essence do stempli
- płytki Bundle Monster








A teraz małe porównanie szablonu przed i po:


I jak Wam się podoba nowa odsłona bloga? :)
 photo podpis.png
46

Wakacyjne spotkanie lakieromaniaczek

Nie wiem czy wiecie, ale kilka dni temu (dokładnie 23.08) byłam na spotkaniu lakieromaniaczek. I to całkiem daleko od domu, bo aż w Gnieźnie! Żeby tam dotrzeć i wrócić, spędziłam w pociągu 7 godzin i przejechałam ponad 700 km. Była to dla mnie niezła wyprawa, bo po raz pierwszy sama jechałam w taką wyprawę, bez chłopaka, znajomych... :D Na szczęście miałam swojego Kindla i twórczosć Martina dotrzymywała mi towarzystwa. ;)
Organizatorkami były Madzia i Maja, niestety z powodów zdrowotnych Maja nie mogła się pojawić... :( Kochana, wszystkie życzymy Ci szybkiego powrotu do zdrowia. :*

Ktoś mnie potem spytał: warto było? Tyle jechać, żeby przez kilka godzin gadać o lakierach?! Otóż tak, warto było. :) Klimat spotkania był bardzo zabawny, choć widać było, że większość z nas nieco się stresowała. Ale było wesoło, trochę nieśmiało i bardzo sympatycznie. :) Fajne było to, że było nas zaledwie 10, dzięki czemu przy stole słychać było każdą z nas, widziałyśmy się bez problemu, a gadanie z osobą po drugiej stronie stolika nie było problemem. ;)
Spotkanie odbyło się w restauracji Misz Masz na rynku w Gnieźnie (btw muszę tam kiedyś pojechać na kilka dni i pozwiedzać :). Zamówiłyśmy masę pysznego jedzenia (ich koktajl bananowo-jagodowy, aaach! <3), były dla mnie nawet przepyszne vegan burgery! :) Dla ciekawskich - miały w sobie kotlet szpinakowy, prawie tak dobry jak te które sama robię. ^^ A porcje były tak wielkie (ja dostałam 3 burgery!!), że tylko jedna osoba zjadła wszystko - ale tylko dlatego, że akurat miała tylko 2 tosty. ;)
Po jedzeniu przyszła pora na to, co tygryski lubią najbardziej - wymianka! Każda wyciągnęła co przyniosła i zaczął się szał. :D Łażenie dookoła stołu, wołanie do siebie, wybieranie, a nawet polowy próbnik z... serwetki. :D Przemiły kelner zrobił niesamowitą minę jak to zobaczył. ;)

Tutaj lista uczestniczek:
madziulowepaznokcie.blogspot.com (organizatorka)
books-nails-happiness.blogspot.com
madeleinails.blogspot.com
contagiada.blogspot.com
aalimkaa.blogspot.com
zumaluje.blogspot.com
nailmouflage.blogspot.com
yasinisi.blogspot.com
diunay.blogspot.com
zmiloscidopaznokci.blogspot.com

A teraz czas na kilka zdjęć (autorstwa Lakierowniczki i Yasinisi):

Prawda, że bardzo fajnie to wygląda? Tak przytulnie. :)
W oczekiwaniu na jedzenie, które dość długo się nie pojawiało. ;)
Nawet nie sądziłam, że ktoś mi zdjęcie zrobił. ;) Ten koktajl był pyszny! Wyglądał jak z samych jagód, a smakował jak bananowy. :D
Wymianka! :)
Dostałyśmy też upominki od sponsorów, Pierre Rene i Lemax, wszystkie do paznokci. ^^ Najbardziej jestem ciekawa wysuszacza i matującego topu - chyba daje satynowy efekt, a nie zwykły mat. :)

Po prawej jest piasek - wygląda bardzo zachęcająco! :)
Bardzo jestem ciekawa tego wysuszacz - spodziewajcie się recenzji. :)
Te maleństwa wyglądają uroczo, ale niestety nie mają pędzelka jak do zdobień...
Zobaczymy jak się będzie sprawował ten top. ^^
 A takie cuda mam z wymianki - wzięłam ze sobą duużo lakierów, a część znalazła nowe właścicielki. :)


Pomyślałam, że pokażę też jakie zdobienie przygotowałam z tej okazji - dopasowałam je do swojego stroju. :) Po więcej zdjęć zapraszam za jakiś czas, będzie oddzielny post. Moi obserwatorzy z Instagramu już je widzieli. ^^


W następnym poście będzie mała niespodzianka - ciekawi? :D

 photo podpis.png
19

Piaskowy Piasek



Piasków nie używałam już od dawna - najczęściej były moim wybawieniem, kiedy miałam mało czasu. Odkąd mam go więcej, piaski poszły w odstawkę. ;) Jednak ostatnio planowane mani zupełnie mi nie wyszło - stemple nie chciały współpracować i cały czas źle się układały. ;P Czasu znów było mało, więc sięgnęłam po piasek. Mój wybór mnie zaskoczył, bo sięgnęłam po nudziaka. Ale jestem zachwycona!

Nazwa: Zoya Godiva
Dostępność: sklepy internetowe, np zoyacolors.pl
Koszt: 45 zł/15 ml
Pędzelek: krótki i mięsisty.
Konsystencja: rzadka, ale nie zalewa skórek.
Krycie: na paznokciach mam 3 cieniutkie warstwy.
Schnięcie: błyskawiczne :)
Zmywanie: kiepsko! Lepiej od razu użyć metody foliowej.
Ogólna ocena: bardzo fajny piasek, nie widziałam nigdzie podobnego. Jednak cena może odstraszać...

Ja swoją buteleczkę kupiłam na marcowych targach kosmetycznych, chyba za 32 zł, ale nie jestem pewna. Mam już listę kilku które kupię na tych we wrześniu (to już tak niedługo!).
Aplikacja przebiega szybko i przyjemnie - mimo aż 3 warstw. Każda schnie błyskawicznie, więc to nie problem. Pędzelek jest wygodny a konsystencja taka, że paznokcie prawie że same się malują. ;) Do tego faktura po wyschnięciu jest świetna, mimo że szorstka to taka... delikatna, chociaż wiem że to dziwnie brzmi. ♥
Szkoda, że wybrałam sobie takie pochmurne dni na użycie tego lakieru, bo przepięknie lśni w słońcu! Nawet w świetle lampy mieni się masą srebrzystych iskierek.
Zmywanie idzie baaardzo ciężko, więc jeśli nie chcecie mieć rąk całych w brokacie, to lepiej sięgnijcie po folię aluminiową. Ja trzymałam 5 minut i wszystko ładnie zeszło.
To chyba ostatni post ze starym kształtem paznokci - już niedługo zobaczycie je ścięte na prosto! :)










Jestem świeżo po blogerskim spotkaniu w Gnieźnie - było bardzo fajnie! :) Dzisiaj miał być o tym post, ale tak wyszło, że nie miałam zupełnie czasu przysiąść do zdjęć i pisania, ale jutro będzie lepiej. ;) Stąd notka sprzed jakiegoś czasu. :)

 photo podpis.png
29

Srebrzysta lina



Od dłuższego czasu planowałam kupić tego granatowego Essiaka. W końcu mi się udało - trafił do mnie podczas ostatniej promocji w Hebe (-40% ^^). Od razu wiedziałam też, że chce go połączyć ze srebrnymi stemplami, takie zestawienie bardzo mi się podoba! :)

Ten Essie jest świetny, dwie baardzo cienkie warstwy kryją idealnie, wysycha na piękny połysk. Do tego świetnie trzyma się na paznokciach! :)
Srebrny Golden Rose stempluje bez zarzutów, wzory są bez prześwitów i pięknie błyszczą w słońcu. Niestety ciężko domyć go ze skórek podczas czyszczenia zmywaczem, drobinki są wszędzie. ;D Nie rzucają się na szczęście w oczy i po kilku myciach rąk już ich nie ma.
Paznokcie pomalowałam w czwartek a zmyłam dopiero w... środę! Jestem w szoku, ponieważ w miedzy czasie piłowałam paznokcie w nowy kształt (wiem że najpierw powinnam zmyć lakier, ale jakoś tak wyszło... :D), prawie codziennie byłam kilka godzin w gumowych rękawiczkach, a wiadomo jak to działa na lakiery. Nie oszczędzałam rąk zupełnie, a mimo to nie było żadnego odprysku... Normalnie o trwałości nie piszę, bo to kwestia indywidualna, ale mi lakiery trzymają się bez odprysków maks 3 dni. Ten Essie jest niesamowity pod tym względem. ♥
To zdobienie miałam na ostatnim spotkaniu z Inanną i Readhed nails (rany, to było już jakiś czas temu, jestem mocno w tyle z publikacją zdobień...) - fajnie tak się spotkać z innymi blogerkami gdzieś na mieście i po prostu pogadać, na luzie i w niewielkim gronie. :)

Użyłam:
- granatowego Essie 103 no more film (2 cieniutkie warstwy)
- srebrnego Golden Rose Rich Color 20
- płytki Boundle Monster 406






A już w sobotę jadę do Gniezna na blogerskie spotkanie - już nie mogę się doczekać! :) Właśnie pakuje lakiery i kosmetyki na wymianke, a zdobienie na tą okazję już powstaje w mojej głowie. ♥

 photo podpis.png
25

Orientalna przyjemnosć


Tak, to znowu Mazidłowa Mania! :) Tym razem mam Wam do zaprezentowania świetny, 100% naturalny balsam do ust Polskiej firmy Orientana. Stał się on moim domowym ulubieńcem, zarówno do ust jak i skórek.

Nazwa: Orientana Balsam do ust imbir i trawa cytrynowa
Dostępność: sklep internetowy, a tu macie listę sklepów gdzie możecie dostać ich kosmetyki stacjonarnie
Koszt: 15 zł/8 g
Opakowanie: plastikowy słoiczek, szeroki i płaski.
Zapach: bardzo intensywny i cytrusowy, orzeźwiający.
Smak: lekko cytrusowy.
Skład (ze strony producenta):
wosk pszczeli, masło kakaowe, masło shea, masło kokum, gliceryna, olejek sezamowy, olejek migdałowy, olejek awokado, olej marchwiowy, olej z kiełków pszenicy, olej z nasion rącznika, olej słonecznikowy, olejek jojba, olej z nasion winogron, witamina E, olejek kamforowy, ekstrakt z lukrecji gładkiej, miód, olejek imbirowy, olejek z trawy cytrynowej.

Od razu mówię, że zapach tego balsamu nie każdemu przypadnie do gustu. Jest intensywny, cytrusowy, orzeźwiający. Mi podoba się szalenie, uwielbiam tak energetyzujące zapachy. ♥
Ma tłustą konsystencję, przez co dobrze chroni usta przed czynnikami atmosferycznymi, będzie świetny na zimę. Nie mam suchych ust ponieważ ciągle używam balsamów, ale coś czuje że jest mocno regenerujący. ;)
Najlepiej używać go w domu, tak jest najhigieniczniej. Można jednak brać go ze sobą i stosować poprzez dotykanie ustami zawartości słoiczka - wygodna sprawa! :) W domu używam go też do skórek, fajnie je nawilża, natłuszcza i wygładza.
Producent zapewnia ze produkt jest tak bezpieczny, że można go nawet zjeść! :) Jednak nie próbowałam, trochę byłoby mi go szkoda. ;)
Są jeszcze dwie wersje tego balsamu, granat z liczi i róża japońska. Jak ten mi się skończy to na pewno kupię ten pierwszy (nie przepadam za różanymi zapachami). Są baaardzo warte swojej ceny, która nie jest zbyt wygórowana (spodziewałam się, że będzie dużo droższy) jak na świetny, 100% naturalny produkt. I do tego Polskiej firmy!

Na paznokciach mam ptasie zdobienie z tego posta. :)




Dzisiaj wieczorem będę już w domu - czas nadrobić zaległości! ^^

 photo podpis.png
10

Pastelowe cukierki


Ostatnio była czerń, a teraz pastelowy szał! :D Nagle mnie naszło na jakiś mutlikolorowy lakier z masą drobinek. Mam ich kilka u siebie i po dłuższym, zastanowieniu padło na jogurtową biel z pastelowymi kropeczkami i heksami różnych rozmiarów. Jestem nim oczarowana! :)

Nie wiem co mnie skusiło na ten lakier - normalnie nie lubię takiego przeładowanego efektu i tego typu lakierów używam na kolorowej bazie. Jednak zaryzykowałam i strasznie mi się podoba taka ilość kolorowych plamek na paznokciach! :) Są one pastelowe, co dodaje cukierkowego efektu. Bardzo dziewczęcy lakier. ♥
Nakładanie jest bardzo proste, drobinek nie trzeba łowić bo jest ich mnóstwo. :) Na tyle dużo, że tak naprawdę to one zapewniają krycie a nie delikatna, jogurtowa baza.

Nazwa: Golden Rose Jolly Jewels 115
Dostępność: sklepy i wysepki Golden Rose, sklep internetowy
Koszt: 12,90 zł/10 ml
Pędzelek: długi i wąski
Konsystencja: rzadka
Krycie: zależy od efektu, który chcemy uzyskać. Ja mam 2 grubsze warswty, ale można np położyć jedną na białej bazie.
Schnięcie: szybkie
Zmywanie: od razu widać, że będzie źle... ;) Dlatego nałożyłam go na bazę peel off.
Ogólna ocena: piękny i wyjątkowy, fajnie mieć raz na jakiś czas taki uroczy lakier na paznokciach. :)









Ciągle jestem na mazurach, wracam w przyszłym tygodniu i nadrobię blogowe zaległości. :)

 photo podpis.png
19
Back to Top