Tego jeszcze u mnie nie było - recenzja podkładu! Ale zużywam właśnie drugie opakowanie, więc uznałam że co nieco o nim napiszę. ♥ Tym bardziej, że totalnie podbił moje serce! :)
Przez długi czas nie używałam podkładu, ponieważ wiele z nich mnie zapychało i moja cera wyglądała przez nie coraz gorzej. Jednak od jakiegoś czasu stan mojej cery się pogorszył i stała się mocno wrażliwa, pojawiła się też masa nieładnych, czerwonych pajączków. Do tego moje wiecznie zarumienione policzki stały się mocno czerwone, ten "uroczy" kolorek tworzy wielkie C na każdym z nich, idąc wzdłuż linii żuchwy. Przekazywana z pokolenia na pokolenie cera naczynkowa ukazała wreszcie swoje prawdziwe oblicze. :(
Jeśli chcecie, mogę któregoś dnia napisać o pielęgnacji mojej kapryśnej cery - dzisiaj skupię się na jej kryciu. ;) Uznałam, że wypróbuję coś naturalnego co nie powinno zapchać nawet mnie - postawiłam na minerały. :) Po długim wyszukiwaniu informacji w internecie zdecydowałam się na Annabelle Minerals - głównie dlatego, że mogłam pójść do sklepu w Warszawie i zobaczyć wszystko na żywo. ;) Na miejscu pani bardzo profesjonalnie dobrała mi odcień. Bardzo mnie to ucieszyło, bo zupełnie nie miałam pojęcia jaki mam kolor skóry! Dowiedziałam się że jestem z tych ciepłych i mocno żółtych. ;) Do tego straszny ze mnie bladzioch, więc zdecydowałam się na najjaśniejszy odcień z ciepłej gamy, czyli Golden Fairest.
Jeszcze tego samego dnia zamówiłam na ich stronie próbki, jedną w wersji matującej, a drugą kryjącą. Już po pierwszym użyciu pokochałam tą pierwszą, bo niestety kryjąca tworzyła mi na twarzy dziwne ciasto. Jak wykończyłam próbkę (po jakiś 2 tygodniach!) to z zadowolenia kupiłam pełnowymiarowe opakowanie, ale w tej mniejsze wersji (4g). Używałam go codziennie, starczył mi równo na 1,5 miesiąca - jak na koszt 35 zł nie jest źle! ♥
Jakiś czas temu po raz kolejny pojawiłam się na Mokotowskiej (regularnie zabieram tam koleżanki, bo zarażam ludzi miłością do tej firmy ♥) i kupiłam większe opakowanie
Golden Fairest - całe 10g (koszt 60 zł)! :) Tak wyglądają obie wielkości obok siebie - niestety napis na opakowaniu strasznie szybko się ściera... :(
Sposób otwierania opakowania jest bardzo fajny - kręcąc możemy szybko zasłonić lub odsłonić sitko przez które wysypujemy podkład. W nowym opakowaniu dziurki są zabezpieczone tak dobrze, że musiałam sobie pomóc nożem. ;) Za drugim razem poszło lepiej. :P Poniżej możecie zobaczyć jak wygląda jeszcze zamknięte, nowiutkie opakowanie, a jak to już otwarte.
Kolor jest bardzo ładny i naturalny, lekko żółty i jasny. Świetnie stapia się z moją cerą, choć czasami, w gorsze, niewyspane dni mam wrażenie że potrzebuje czegoś odrobinkę jaśniejszego... ;) Ale nie wiem czy sobie tego nie wmawiam, bo po spytaniu paru osób nikt tego nie widzi. :P Jednak fajnie by było, gdyby firma dodała jeszcze jeden, jaśniejszy odcień. Nie jestem przecież najbardziej bladą osobą w kraju. ;)
Tak wygląda nałożony w dużej ilości i lekko roztarty:
A tu możecie zobaczyć, jak prezentuje się na twarzy solo, nałożony na szybko - wygląda mega naturalnie. Jeśli nałożymy go na wciśnięty w skórę puder, pory stają się dużo mniej widoczne.
Podkład nakładam pędzlem Hakuro H50, czyli sporym flat topem. Delikatnie wcieram go w skórę, dokładając drugą warstwę na rumiane policzki. Na reszcie twarzy wystarczy jedna, mimo że nie jest to ta kryjąca wersja.
Co dla mnie bardzo ważne, podkład nie zapycha. Do tego - mimo że jest matujący - twarz wygląda z nim bardzo promiennie, nie uzyskamy nim płaskiego matu. Często nakładam pod niego warstwę pudu ryżowego, pozwala to zniwelować wydzielanie sebum i nie świecę się w połowie dnia. ;)
Niestety wyciera mi się z nosa, bo często używam chusteczek. Do tego na linii żuchwy trochę się ściera od szalika. Dlatego dokupiłam w ich sklepie specjalny słoiczek z gąbeczką, który jest genialny do szybkich poprawek w ciągu dnia. Bardzo go polecam, świetny gadżet! :)
Wielkim plusem podkładów mineralnych jest ich prosty skład - ten ma tylko 5 skłądników, a każdy z nich jest po prostu sproszkowanym minerałem. Posiada też naturalny filtr przeciwsłoneczny.
Więcej o podkładach i innych kosmetykach Annabelle Minerals dowiecie się na ich stronie internetowej -
tutaj. :) Mają w ofercie również bardzo ładne róże, cienie i korektory. Jeśli jesteście z Warszawy, wpadajcie do ich sklepu stacjonarnego, polecam. ♥
Jaki podkład jest Waszym ulubieńcem? A może wciąż go szukacie? :)
Przypominam o
konkursie - można wygrać cienie pachnące czekoladą, warto się zgłosić! ^^
Zapraszam na mojego fanpaga :)