Oh so cute!

To jeden z tych lakierów, który wręcz musiałam mieć. ;)


Zapraszam na jeden ze sławniejszych lakierów Essie - oto cute as a button!

O rany, ja długo mnie tu nie było! Bardzo Was przepraszam - uczelnia i klub fitness pochłonęły mnie całkowicie! Połowa semestru = masa zaliczeń. Ale wszystko się udało. :) Za to w poniedziałek lecę do... Wenecji! Na pewno wpadnę tam w szał Kiko, chce dokupić sobie jeszcze 3 cupcakes. :>

Dzisiejszy lakier mam dzięki mojemu cudownemu D. Opowiedziałam mu o promocji w SP i wracając do domu w ostatniej chwili mnie tam zawiózł. :D Najpierw stwierdziłam, że kupię sobie jakieś nowe lakiery Rimmela, ale mój D. zaciągnął mnie do szafy Essie ze słowami "przecież tak je lubisz!". W końcu mnie przekonał że muszę sobie jakieś dwa wybrać. :D Wahałam się między trzema, więc stwierdził żebym dobrała jeszcze jeden - wtedy dwa będą prezentem od niego. :) Po kolejnej serii mojego miotania się między różnymi kolorami stwierdził, że dostanę taki prezent bez okazji: sprezentuje mi 4! :) W ten oto sposób weszłam w posiadanie 6 nowych Essie: lilacism, after sex, tart deco, bordeaux, aperitif i bohater dzisiejszego posta: cute as a button. Ale skakałam z radości! :D Kupiłam dwa a mam sześć. ;)

Nazwa: Essie 73 cute as a button
Dostępność: Hebe, SP, Douglas, sklepy internetowe
Koszt: 32-35 zł/13,5 ml
Pędzelek: szeroki, ścięty na półokrągło i baardzo wygodny.
Konsystencja: jak dla mnie ciut za rzadka, ale w sumie to ok.
Krycie: zaskoczyło mnie to, że potrzebowałam aż 3 warstw! Ale zaczęłam od dość cienkiej, następnym razem spróbuje dwie grubsze. :)
Schnięcie: pierwsza warstwa wyschła tak szybko, że aż się zdziwiłam. ;) Reszta odpowiednio dłużej.
Ogólna ocena: uwielbiam! Mimo kiepskiego krycia, temu kolorowi wybaczę wszystko. <3


Zdjęć sporo, wreszcie udało mi się zrobić zdjęcia w słońcu! Robiłam je na tle trawy w moim ogródku. :)

Uwielbiam ten lakier! Czuje się w nim świetnie, dodaje masy pozytywnej energii. :) Kolor jest naprawdę super - mocny, intensywny koral, który w słońcu potrafi nieźle dać po oczach. ;) W sztucznym świetle jest już nieco spokojniejszy, ale w zależności od oświetlenia pokazuje różne swoje oblicza. Czasem wygląda nawet jak pomarańcz.
Do tego buteleczki Essie mają w sobie taki urok, że moja nowa szóstka tych skarbów stoi w równym rządku na biurku i je podziwiam. ;))










I jak Wam się podoba ten słodki cukierek? Lubicie róż na paznokciach? :)

 photo podpis.png
6

Moje pierwsze róże

Kwieciste zdobienia podziwiałam od dawna na Waszych blogach, ale jakoś bałam się je zrobić sama. ;)


Wreszcie się odważyłam!
Przepraszam za to przerwę w blogowaniu, ale jest połowa semestru i zaczynają kolokwia - całymi dniami siedzę w książkach, ucząc się całek, chemii i kilku innych przedmiotów. ;) Ale udało mi się zdobyć trochę czasu, choć piszę tego posta znad notatek na jutrzejszego kolosa. ;P

Jak już pisałam na początku, zawsze podziwiałam różane wzory na paznokciach. Jednak wydawały mi się tak trudne, że nawet nie myślałam o ich zrobieniu. Ale stwierdziłam, że już czas na jakieś nowe, ciekawe zdobienie. Znalazłam tutorialPanny Marchewki, dobrałam lakiery i wzięłam się do roboty! Myślałam że będzie trudniej, a poszło mi naprawdę szybko. :)
Dawno nie dostałam tyle komplementów na temat moich paznokci, ciągle ktoś na uczelni pytał czy to naklejki. :D Co ciekawe, miałam to zdobienie przez 5 (!) dni, co u mnie jest wyczynem, bo szybko się nudzę. ;) Byłoby dłużej, ale nie wiem czemu pojawił mi się odprysk na... środku paznokcia! Taka okrągła plama bez lakieru. Ale i tak plus dla Avonu za tak długi czas na moich paznokciach. :)
Możecie się teraz spodziewać u mnie różyczek w różnych wersjach. ;)


Użyte lakiery:
baza: Joko koncentrat proteinowo-krzemowy (polecam!)
żółty: Avon nailwear pro+ lemon sugar
jasny róż: Essence colour&go 106 free hugs
ciemny róż: Essence colour&go 108 ultimate pink
zieleń: Essence colour&go 150 upper green side 
top coat: Color Club









Lubicie taki motyw na paznokciach? Jak Wam się podoba w moim lekkim i pastelowym wydaniu? :)

 photo podpis.png
13
Back to Top